Za kawałki kurczaka w panierce nasza córka pozwoli się pokroić żywcem. Julka uwielbia spędzać czas w lokalach gastronomicznych, spożywając sami wiecie co Nie pozwalamy naszej córeczce na częste wizyty w przybytkach serwujących dla wielu śmieciowe jedzenie. Julkomama rekompensuje to własnymi kuchennymi wynalazkami. Julka już jakiś czas temu stała się dumną posiadaczką bonu pozwalającego pokryć sporą część wydatków związanych z wizytą w pewnej rzeszowskiej restauracji. Julka sugerowała aby wykorzystać „magiczną kartkę” w walentynki. Niestety w tym roku to święto tak się niefortunnie zbiegło z postem związanym ze środą popielcową. Co to za wizyta w knajpie gdy nie można zjeść ukochanego mięsa z kurczaka.
Podjęliśmy wspólną decyzję – idziemy w sobotę. I poszliśmy. Julka zapoznawała się z czeskim klimatem.
Cypiskowe kurczaczki w panierce z frytkami jakoś nie wywarły piorunującego wrażenia na naszym Tisiu. Kurczak to kurczak.
Ale ta” inna” cola to zupełnie inna sprawa Kofola, bo o niej mowa to napój dla „prawdziwych” kobiet.
Zawiera bowiem o 1/4 cukru mniej i o 1/5 mniej kalorii niż amerykańskie odpowiedniki. Dla laików dodam tylko, że Podstawą Kofoli jest syrop owocowy z jabłek i porzeczek uzupełniony o syrop z wiśni i malin. Łącznie składa się z 14 naturalnych składników Ciekaw jestem czy ich „imperialistyczne” odpowiedniki są równie zdrowe
Julka już pyta kiedy ponownie pójdzie pić tą colę która inaczej smakuje.
No i jeszcze można pić napój jak dorośli – z ciężkiego kufla.