Julka jest wielką miłośniczką Walentynek. Już w czasach przedszkolnych 13 lutego do późnych godzin nocnych z mozołem wykonywała kilkanaście papierowych serduszek.
No ale czas szybko leci, Julka rośnie, czasy się zmieniają. Julka wczoraj po odrobieniu zadań domowych wycinała i wypisywała tekst na serduszkach. Oznajmiła, że robi je dla koleżanek z klasy.
Nic nie mówiła o jakimkolwiek mężczyźnie
Dzisiaj rano Julka postawiła stopę w szkole a już przybiegła do Niej klasowa koleżanka i wręczyła walentynkę.
Dziewczynki z klasy 3d są małymi wyemancypowanymi feministkami. Biorą sprawy w swoje ręce. Zapewne uznały, że na facetów nie ma co liczyć i postanowiły się we własnym gronie obdarować „niespodziankami”.
Po powrocie z pracy zapytałem Julę czy dostała jakąś męską walentynkę. Powiedziała krótko:
- Chyba pani nim im nie powiedziała, bon nic nie zrobili.
Nic tylko muszę iść na skargę do pani dyrektor. Tak dalej być nie może
W tym roku Julka zapewne z braku czasu nie organizowała domowej Walentynkowej imprezy, ograniczyła się do zrobienia walentynki dla mamusi. Tata został pominięty
Ja pocieszam się tym, że mogłem nieść serce zrobione pod czujnym okiem pani Asi na terapii zajęciowej.