Gdy tylko dowiedziałem się jakie w Rzeszowie przygotowano na IX edycję Europejskiej Nocy Muzeów od razu zapowiedziałem w domu – idę z Julką. Początkowo wytypowałem dwa punkty które zainteresowały by Tisia.
Troszkę obawiałem się o pogodę, zmartwiłem się jeszcze bardziej gdy w godzinach popołudniowych nad Rzeszów nadciągnęły burzowe chmury. Popadało przez moment, ale gdy tylko wyszło słońce, szybko ubrałem Julkę i wyszliśmy do pierwszego muzeum (otwartego już od godziny 14-stej.) Na pierwszy rzut bowiem poszło Muzeum Techniki i Militariów, mieszczące się przy ulicy Kochanowskiego. Jest to placówka prywatna, a jej założycielem jest gen. bryg. rez. Tomasz Bąk, były dowódca 21 Brygady Strzelców Podhalańskich.
Ponieważ muzeum zlokalizowane jest po drugiej stronie dworca kolejowego Rzeszów Główny, Julka musiała pokonać kładkę biegnącą ponad terenami kolejowymi. Kładkę nad torami pokonuje wielokrotnie gdy jest z wizytą u dziadków, ale tamta budowla jest krótsza i do jej budowy nie użyto drewna
Gdy tylko weszliśmy do muzeum, Julkę przejęli średniowieczni woje, i rozpoczęli strojenie naszej damy w strój z epoki.
Nie wiedzieć czemu ale wczoraj nie śledziła nas czarna wołga (jak to było w opowieściach z czasów PRL) ale niebieska Warszawa M20 – widzieliśmy ją w kilku miejscach Rzeszowa.
Gdy kilka miesięcy temu w Gdańsku planowaliśmy dla Julki przejażdżkę tramwaje,. Niestety nic z tego nie wyszło ale Julka nie przepuściła wczorajszej okazji i dumnie rozsiadła się z tramwaju który do muzeum przyjechał z krakowskiego MPK.
No ale hitem była oczywiście możliwość zajęcia miejsca pilota w samolocie odrzutowym, to tam była najdłuższa kolejka. Julka miała pecha – to dziewczynka przed nią udzielała wywiadu do Radia Rzeszów. Jestem pewien, że Tisio lepiej by sobie poradził z tym zadaniem i jej odpowiedź nie byłaby jednowyrazowa
Zobaczcie sami, Julka to urodzony pilot myśliwca …
Nie wiedzieć czemu ale mojej córeczce spodobał się teki pojazd kołowy:
Ale w czasie tego zwiedzania Julka zgłodniała, zauważyła bowiem odpowiedni punkt gastronomiczny. Dopiero dzisiaj rano przez telefon Julkomama przyznała się, że kilka dni temu co obiecała swojej córeczce, będzie mogła przy następnej okazji kupić sobie watę cukrową.
Gdy pytałem: - Julko kupić Ci popcorn, czy watę cukrową? odpowiedź była jedna.
Przygotowano zatem średniej wielkości watę, Julka wzięła ją do ręki i pyta: - a jak się to je?
Miała z tym pewne problemy, skonsumowanie do całości zajęło Jej niemal całą pieszą drogę powrotną.
Dobrze, że wracaliśmy do domu – kurtka, buzia, łapki całe miała klejące
Cieszę, się jednej rzeczy – wśród odwiedzających widziałem kilkoro dzieci niepełnosprawnych.
To pierwsza część relacji z wczorajszej nocy (a może popołudnia) muzeów.
Kolejna część wieczorem.