Wczoraj Julka miała zaplanowaną wizytę kontrolną u pediatry. Przypuszczaliśmy że wszystko pójdzie dobrze, ale niestety tak nie było…
Wczorajsze popołudnie Julka miała wypełnione niemal w całości. Rozpoczynała wizytą u logopedki, u której opowiadała jaka to jest smutna z powodu wizyty i pani doktor. Po czym szybko musiała iśc do przychodni aby zdążyć na ustaloną wcześniej godzinę. A w przychodni jak zwykle …opóźnienie. Była więc chwila czasu, aby Julka pobawiła się w znachora
-Mamusiu, tech chłopczyk jest chyba chory.
– Boli go gardło, i ma kaszel.
-Jak pójdzie do pani doktor to będzie musiał otworzyć będzie i powiedzieć AAAAAA.
Przypuszczaliśmy, że wizyta u naszej pani doktor ograniczy się do wystawienia usprawiedliwienia do przedszkola i zaświadczenia że już jest zdrowa (taki nowy wymóg w przypadku choroby zakaźnej – np ospa wietrzna). Niestety gdy już przyszła nasza kolej na wejście do gabinetu lekarskiego, pediatra stwierdziła że Nasza niesforna córeczka jest osłabiona po chorobie i jeszcze przez tydzień nie powinna chodzić do przedszkola. Te sowa pokrzyżowały nasze plany, od dawna pocieszaliśmy się że w poniedziałek odetchniemy trochę od Julki. Ale nic z tego. Pocieszające w tej sytuacji jest to że Jula może uczęszczać na zajęcia do Titum. Jak to mówią- lepszy rydz niż nic.
Wczorajszy grafik mieliśmy bardzo napięty- po wizycie w przychodni Jula miała jeszcze mieć zajęcia z terapeutką w domu. No ale jeszcze musieliśmy wstąpić do sklepu spożywczego. Julka miała ochotę na mleko czekoladowe. Już trzymała je w rękach, ale wypatrzyła coś fajniejszego. Na jednym z mlek w kartonie były w ramach promocji doklejone ciastka Oreo. Tego nasza córcia nie mogła nie wykorzystać. Butelka z mlekiem czekoladowym poszła w odstawkę. Jak już jest mleko to jeszcze musiała kupić płatki. Oczywiście samodzielnie niosła to do kasy – jeszcze ktoś by jej to odebrał
A w domu terapia musiała poczekać, Julka tyle zjadła jakby nic nie jadła co najmniej od czterech a nawet pięciu dni.
Zbliża się zima. Julka postanowiła namalować projekt karmnika dla wróbelków. Nawet jest namalowany ptaszek
Niestety ku rozpaczy całej rodziny, nie możemy zamontować karmnika dla ptaszków na balkonie – przez kilka ostatnich lat walczyliśmy z nieproszonymi gołębiami. Nie mal przez trzy lata mieliśmy zasłonięty balkon specjalną siatką. Dopiero w ubiegłym roku sytuacja na tyle się uspokoiła (gołębie upodobały sobie sąsiedni balkon) że mogliśmy zlikwidować zasieki.
-
http://www.pomocdlajustynki.pl/ Danuta mama Justynki
-
Kasia