Nieubłaganie zbliża się koniec umowy z dotychczasowym operatorem sieci komórkowej. Więc korzystając z ładnej sobotniej pogody wybraliśmy się całą rodziną do salonu firmowego sieci T- mobile. Wcześniejsza umowa była podpisywana jeszcze gdy istniała Era. Oczywiście sprawdziłem sobie wcześniej w internecie co mi oferują. No ale co innego oglądanie oferty na ekranie monitora a co innego gdy zachęca do przedłużenia umowy w cztery oczy pracownik. Prawdopodobnie od momentu zmian właścicielskich moja ukochana sieć ma inne priorytety – na pierwszy rzut oka moja obecna taryfa była lepsza od tego co mi aktualnie proponują
Pełen nadziei, przedstawiłem miłemu panu co mnie interesuję i jakie usługi są dla mnie ważne. Mocno zachwalany dostęp do internetu zupełnie mnie nie interesuje. Okazało się że pewna usługa która była dostępna w Erze, teraz już nie występuje. W zamian oferują mi darmowe rozmowy w sieci T-mobile na całym świecie. Niestety nic nie poradzę, że Julka lubi rozmawiać z babcią przez telefon. A babcia ma telefon stacjonarny u konkurencji.
Pan, klikał i klikał w komputerze i klikał po paru minutach znalazł rozwiązanie – usługa dodatkowa. Oczywiście uprzedził że nie jest ona w promocji – koszt …. hmmmmm. Taniej wyszłoby kupić mowy telefon z najniższym abonamentem w sieci Orange. Na moją złośliwą uwagę że niezbyt mi to odpowiada, asertywny sprzedawca znalazł rozwiązanie – zapytał: To co, rozwiązujemy umowę? Z tego co mi miły pan, powiedział są największa siecią w Polsce, więc strata jednego klienta z wieloletnim stażem, nie robi na nich żadnego wrażenia. No nie pozostaje nic innego jak po ponad 12 latach poszukać innego operatora komórkowego.
Jedyną korzyścią była możliwość zaobserwowania zachowania Julki w nowym i nieznanym miejscu – jakim jest salon z telefonami komórkowymi. Jak na swoje możliwości była grzeczna. Malowała kolorowanki w kąciku dla dzieci i cierpliwie czekała aż na tablicy wyświetli się nasz numerek.